„Gra o tron” Sezon 6 poprowadził George'a R.R. Martina bez niego, na lepsze i gorsze

'Gra o tron'
HBO
Życie poza książkami
W przygotowaniach do szóstego sezonu gry o tron istniało jedno ważne pytanie, które zdominowało rozmowę - i to nie tak, czy Jon Snow naprawdę nie żył. Wielka debata dotyczyła tego, jak różny byłby ten program, gdy minął już książki. W przeddzień finału sezonu odpowiedź na to pytanie, przynajmniej dla tego długoletniego czytelnika książek, wydaje się… niewiele.
CZYTAJ WIĘCEJ: Iwan Rheon: Dlaczego gra o tron ’; Psychopata zasługuje na bycie gwiazdą
Fandom, podobnie jak natura, nie znosi próżni. Wobec braku nowych materiałów pisanych - i malejącego udziału publicznego ze strony George'a R.R. Martina - fani podjęli szereg założeń i decyzji dotyczących tego, co dzieje się za sceną serialu. Wiele z tych dynamicznych koncentruje się na “; fast ”; pokaż naprawianie problemów z “; slow ”; książki. Ale chociaż sezon 6 może być pierwszym sezonem, który rozgrywa się głównie po wydarzeniach z najnowszej książki „Taniec ze smokami”, pierwsze pięć sezonów już odbiegało od książek tak bardzo, że są to praktycznie różne historie.
Od pierwszego pojawienia się Króla nocy w sezonie 4 zajmujemy się opowiadaniem nieobjętym książkami. Cała fabuła serialu została zmieniona - przede wszystkim historia Sansy. Ale nawet przy tych różnicach niewiele ujawniono w sezonie 6, co jest ogromnym szokiem. Być może pochodzenie i upadek Hodora jest największe, chociaż w finale mamy jeszcze miejsce na jedną lub dwie niespodzianki - przede wszystkim na potencjalnie długo oczekiwane potwierdzenie prawdziwego pochodzenia Jona; coś, o czym czytelnicy książek wierzyli od bardzo dawna.

Kit Harington w „Game of Thrones”.
Helen Sloan / HBO
To niekoniecznie zła rzecz. Zarówno seria książek, jak i program telewizyjny zyskały sobie reputację dzięki głośnym, szokującym scenografiom - szczególnie śmierci Neda i Czerwonego wesela. Ale siła tych chwil była oparta w mniejszym stopniu na zaskoczeniu samych wydarzeń, a więcej na tym, że opowieść obrała ścieżki narracyjne, w które, jak wierzyliśmy, nigdy się nie wydarzy. To świetne opowiadanie historii. Gdy szok minie, możemy spojrzeć wstecz na działania Neda, wybory Catelyn i błędy Robba i zobaczyć, jak doprowadziły one bezpośrednio do ich strasznych wyników.
W przeciwieństwie do tego, wysokie punkty sezonu 6 - i było ich wiele - dotyczyły mniej szoków i łamania tropów niż opłacania długo oczekiwanych, pożądanych rezultatów. Zmartwychwstanie Jona, zemsta Sansy, ukończenie Aryi, Dany (wreszcie!) Wydaje się być gotowa do opuszczenia Meereen - to wszystko, o czym wiemy, że musiało się wydarzyć. Tak więc główne radości tego sezonu nie wynikają z prześcigania się z książkami, ale z opłacania historii, które powstały w książkach i poprzednich sezonach.
Rick & Morty sezon 3 odcinek 2
Mamy nawet jedną lub dwie rzeczy z poprzednich książek, które wciąż mogą wrócić do historii. [Łagodne spoilery do książki „A Storm of Swords”] Nadal mam nadzieję, że serial da nam Lady Stoneheart w niedzielnym finale, nie tylko dlatego, że jej pierwszy występ na końcu „Storm of Swords” jest jednym z moich ulubionych momentów książek, ale także dlatego, że nie gra w nią , to dlaczego sezon 6 spędził tyle czasu w Riverlands? Uwielbiam Jaime i Brienne, ale to było okropnie dużo czasu na opowiadanie historii, aby zebrać razem dwie sceny.
To wszystko ustawienie stołu
W tegorocznych recenzjach okrągłego stołu IndieWire jedną z powtarzających się skarg w tym sezonie była ogromna ilość “; nakrycia stołu ” ;: mniej pozycjonowania postaci i fabuły dla własnego opowiadania i więcej, aby skonfigurować późniejsze wypłaty. Z jednej strony jest to nieuniknione w przypadku serialu, który wydaje się przesuwać granice tego, co po ludzku jest możliwe do wyprodukowania w formacie telewizyjnym, zarówno pod względem skali, jak i liczby fabuł. Ale co ważniejsze, jest to funkcja narracyjnych decyzji podejmowanych przez Martina w jego książkach dawno temu; decyzje, które nie tylko opóźniły jego dostarczenie kolejnych tomów, ale podyktowały kierunek działań, jakie podejmuje serial, nawet gdy odbiega on od źródła.
W strukturze tej historii od samego początku zakodowana jest idea, że podczas gdy główni gracze kłócą się o to, kto zasiądzie na tronie, wszyscy ignorują prawdziwe zagrożenie. Z założenia wiele zmagań, które widzieliśmy - konflikt o Żelazny Tron, Wojnę Pięciu Królów, marsz Dany przez Essos - odwracają uwagę od głównego zagrożenia Białych Walkerów. Jego wszystko były nakrycie stołu. Sukces każdej fabuły jest funkcją tego, jak bardzo publiczność dba o bohaterów, którzy usiłują nakryć swój własny stół, a nawet fani ulubieńcy, tacy jak Arya, cierpią, gdy ich fabuła zbyt długo się przeciąga.
Jest to łatwa krytyka, ale należy zauważyć, że wybranie tej równowagi jest niezwykle trudne w najlepszych okolicznościach, nie wspominając o obejmującej cały świat scenie produkcyjnej. I ten sam problem opóźniał Martina od ukończenia piątej książki przez lata - tak zwany „węzeł Meereenese'a” jak zrównoważyć różne postacie docierające do tego samego miejsca we właściwym czasie.
Fałszywe zagrożenie
Pomysł, że przewyższając książki, sezon 6 był w stanie przyjąć więcej swobód i zwiększyć tempo, wydaje się nieścisły. Sezon 6 został zniesławiany przez własną wersję węzła Meereenese, gdy historia Braavos utyka do końca; gdy Jon podążał za swoim zmartwychwstaniem, nie robiąc wiele z niczego przez kilka odcinków; gdy Dany objechała Vaes Dothrak, który krzyczał z fałszywego niebezpieczeństwa, i gdy czekaliśmy, aż wszyscy zejdą z drogi swoje indywidualne łuki wzrostu, abyśmy mogli przystąpić do ostatecznej konwergencji i ostatecznych bitew.
Jedynym miejscem, w którym sezon 6 pomógł, gdy minęły książki, jest Kings Landing. Myślę, że jest to głównie funkcja tego, jak nieprzezroczysto scharakteryzowano Wysokiego Wróbla. Naprawdę nie wiemy, co planuje, a ta fabuła była źródłem ciągłego zaskoczenia.
Oczywiście nie dowiemy się, jak bardzo serial różni się od książek, dopóki nie otrzymamy tych przyszłych tomów. Ale w perspektywie dwóch kolejnych powieści (przynajmniej), można śmiało powiedzieć, że historia Martina ma jeszcze wiele do zrobienia w porównaniu do serialu, który ma się wkrótce zmienić. Sezon 7 będzie początkiem końca, który naturalnie nadejdzie z poczuciem przyspieszenia i pędu, których książki nie będą w stanie dorównać. A może Martin zaskoczy nas wszystkich i dostarczy „The Winds of Winter”, następną książkę z tej serii, w ciągu najbliższych sześciu miesięcy, i możemy ponownie powrócić do tego pytania w przyszłym roku.
Premiera finału szóstego sezonu „Game of Thrones” odbędzie się w HBO w niedzielę o 21:00.
Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami telewizyjnymi! Zapisz się do naszego biuletynu e-mail TV tutaj.